Często gdy nadchodzi noc...
Często, gdy nadchodzi noc,
Rozmawiam z Tobą Boże mój.
Nie składam w geście modlitwy rąk,
Chociaż mówią, że to nie ładnie tak.
Wiesz? Kiedyś wspólnym sercem,
Patrzyliśmy w jedno niebo.
W kroplach deszczu widzieliśmy gwiazdy,
Wiesz? Panie…
On wyrył we mnie jedno słowo,
Co pali, aż serce pęka?
I nawet teraz, gdy je wspomnę,
Z oczu łzy lecą słone.
I drży ta od serca ręka.
Boże…
Ty nie dziwisz się mojemu smutkowi,
Przecież wiesz, że ciągle pragnę.
Jestem wśród tysięcy ludzi,
A wciąż na pustyni stoję.
Kiedyś oczy mi zamkniesz,
I raz wysłuchasz ostatni.
Lecz, zanim to się stanie,
Pozwól iskrę miłości mi rozpalić.
Jestem już śpiąca,
Daj mi ten dobry sen.
Dziękuję Ci Panie.
M.Wityńska.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.