Cztery pory namiętności
...Rysowałam Jego imię na piasku...trwało to chwilę...lecz chwilę blasku...
Wiosna nadchodzi...
Gra ciał się zaczyna...
Kwitnę tak niewinnie...
Dla Ciebie, dzięki Tobie
Jak ciepły wietrzyk majowy
Mój oddech Cię ogrzewa...
Jak pączek róży
Rozwijam się przed Tobą
I w przypłwie namietności
Żar lata przychodzi
Ma ciało tak rozgrzane
Do czerwoności
Kwiat już całkiem się otworzył
Na słońce
Twej nagości
Gorąc twego ciała we mnie wpływa
I wraz z tym nadeszła jesień
Deszcz zaczął padać
we mnie
się rozpłynął
a Ty jak liść z drzewa
Opadasz na mnie swobodnie
na ciało koloru jesieni
Lecz i mróz zimy nadejść
Musiał...
Szron na ustach się pojawił
Leżę sama na pustym łóżku
Bo na lodzie mnie zostawił
Wśród śniegu i zamieci
Jak zamrożona leżę
I czekam aż wiosna znów nadejdzie
wraz z Tobą...Słońce zaświeci
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.