Rose, Devil and Angel
Wierzę, że będziesz szczęśliwa, bo zasłużyłaś na szczęście jak nikt inny...Kocham Cię Różyczko!
Wszystko się zaczęło dnia wrześniowego
Początek historii dnia jesiennego
Wtedy ona na oczy przejrzała
W innym świetle tego chłopca ujrzała
Nie wiedziała wtedy jeszcze
że ten diabeł opęta jej serce
Pierwsze to było zwykłe zauroczenie
Zauroczenie jakich w życiu wiele
Jednak przerodziło się w coś mocnego
Podobno miłością prawdziwą zwanego
Cały rok szkolny o niego się starała
Cały czas tak mocno kochała...
Choć jego zbytnio nie znała
Czuła że serce jemu swe oddała
On był chłopakiem jak z okładki wziętym
Z ciemną karnacją na krótko obciętym
Zbyt pewny siebie, choć trochę skryty
Dla mnie od zawsze był bardzo zryty
Nadeszły wakacje, mgiełką marzeń
przybrane
Serce Rose było jemu nadal oddane
On nie zauważał jej zaślepionej w niego
Dla niej był tylko zwykłym kolegą
Co dzień spotykali się w ciepłe dni
Rose otulona była w słodkie sny...
W jedną noc jego zapaczem otulona
Taka szczęśliwa, taka rozmarzona,
Jednak musiały się skończyć wakacyjne
dni
Na pewno poleciały nie jedne łzy
Nowy rok szkolny, on w złe towarzystwo
wpada
Niewinna Rose z miłości wysiada
Narkotyki i imprezki- jego całe życie
Serce jej gorąc nadal kocha skrycie
I tak kolejny rok mija powoli
On wie co ona czuje, ją serduszko boli
Jednak sądzę że Devil tych słów nie
rozumie
On tylko dobrze jarac przecież umie
Teraz ta sytuacja znowu w kropce znajduje
się
Prawie cztery lata- lecz ona kochać już nie
chce
Oszukac się nie da prawdziwej miłości
Lecz można zagłuszyć w innej namiętności
Co będzie dalej? Ja mocno w to wierzę
Że ktoś wartościowy ją pokocha szczerze
I będzie z nim szczęśliwa mimo ciernia w
sercu
Stanie z tym wybrankiem na slubnym
kobiercu
I mimo że w jej sercu będzie wspomnienia
cień
Przy nim- swym Aniele przywita każdy
dzień
A diabeł będzie sam aż do dnia
ostatniego
Bo nie potrafił docenić uczucia
prawdziwego
Pogrąży się sam w swojej głupocie
I samotnie umrze do niej w tęsknocie
Jej tylko piętnastego jesiennego dnia
Zawiruje w oku kochająca łza
Lecz Anioł otrze ją delikatnie z jej
skóry
Oświetlać jej będzie każdy dzień ponury
Nie pozwoli zwątpić, nadziei stracić
Nie pozwoli we wspomnieniach się
zatracić
Będą żyli dla siebie i dla swoich dzieci
To właśnie dla nich co dzień słońce
zaświeci....!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.