Czułość
Widzę twarze… ― wciąż te same, smutne
oblicza… Rozpływają się jak mgielne
omamy…
Kłębią
się
― i snują…
Spada na moje źrenice gwiezdny pył…
Okrywa chłodem
nocna otchłań,
bezkres przeszłego czasu…
… obrysowuję dłonią kontury słoi na
gładkich powierzchniach zniszczonych
mebli…
Odpryski forniru…
… wyszczerbione krawędzie…
Nasłuchuję…
Słyszę
głos…
… szept…
Wiem, że płakałaś…
… dotyka mnie to za każdym razem…
Na schodach ―
ciężkie
― stąpania…
Wyglądam…
… blada dłoń ściskająca drewnianą poręcz ―
zwiastuje nadchodzącą śmierć…
Odwiedzasz mnie z melancholią spojrzenia, z
bolącym sercem…
… przytulasz do lodowatej piersi… ―
niewzruszonej, jakby od wieków… ―
całkowicie martwej…
Nie musisz
mówić,
bowiem
― widzę, czuję…
… całą twoją matczyną czułość,
matczyne serce…
Z moich oczu skapują
― kryształowe krople drgających gwiazd…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-08-25)
https://www.youtube.com/watch?v=XPVkBvTVUrY
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.