Czystych oddechów
Obracam głową, chcą złapać się na twoją
orbitę.
Lekki ruch w inną stronę wystarczył, by
wszystko zaczęło kręcić się w złym
kierunku.
By uczucia były szybkie i płytkie.
Śmiech bez swobody, a oczy w stale
zamyślonej pozycji.
Namiastka snu w bezsenności marzeń.
Ty śpiewasz w mojej piosence refren.
Przeklęte zakochanie, mimo że upragnione,
utęsknione i wyczekane.
Jak szybko złamałeś mi serce, a ja
tobie.
To dobrze, dziś już wiemy…
Co teraz zrobisz dla mnie?
Odpuścisz jak dumny głupiec, pewnie.
Chciałabym zniszczyć z tobą doszczętnie
wszystko co mamy.
Zmierzmy się ze sobą.
Rozedrę twoje koszule, przerwiesz moje
naszyjniki, stłuczemy perfumy, wazony,
lampy…
Podpalimy nasz dywan i poduszki…
Zdepczemy siebie na zdjęciach podsuwając
pod ogień.
W dymie szukając swoich czystych
oddechów.
Wybiegając przed dom zgodnie za rękę.
Tak zacząć od nowa leżąc obok siebie na
podjeździe przed domem.
Myślisz, że budując wszystko jeszcze raz
nie zbudujemy dwóch oddzielnych
przestrzeni?
Magdalena Gospodarek
Komentarze (1)
Piękny wiersz. Zapraszam na moją orbitę