D.C.
D.C.,Mojej kochanej, słodko gorzkiej, kruchej. Dogasającej w stanie permanentnej demencji a jednak mającej moc zmieniania rzeczywistości.
Godzina
o której
do Ciebie przychodzę
sprowadza czas
do jednego
rozedrganego
punktu
Nigdy nie wiem
czy mnie uderzysz
czy powiesz
że czekałaś
Moja cierpliwość
tak często nadużywana
w rytmie twojego oddechu
dojrzewa
przegrywam tylko
z łzami
które nie potrafią ci pomóc
a i dla mnie
nie są żadnym oczyszczeniem
Dzień po dniu
jeszcze jesteś
choć blaknie cień
twojej twarzy
dzień po dniu
odchodzisz
zostawiasz
myśl piekącą
i nieokreślony brak.
Komentarze (1)
Wiersz powinien wywoływać emocje, i tak jest w tym
przypadku. Zasmuciłam się i zastanowiłam. Trzecia od
dołu część- bezbłędna. Dobry debiut.