dePreSja
Pękły lustra.
Przez ogród idzie melancholia.
W mglistą suknię otulona, pantofelki w
błocie.
Paranoja.
Cisza na tapczanie śpi, smutek kąsa
duszę.
Słoneczny promień załamał się
na filiżance.
Słońce coraz niżej, pokazuje palcem
brudne szyby.
Ciekawskie wróble, bezczelnie
dopominają się o jedzenie.
Nie mam ochoty, ani na szyby, ani na
wróble.
Wypuszczę z dłoni uwięzione chwile.
Rozrzucę...
/Niech grzechoczą w rozbitym lustrze dnia./
Komentarze (35)
Idą święta, to i czas na porządki...w głowie
także...smutki czas przewietrzyć...
pozdrawiam serdecznie, miłego wieczoru
"Żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce", gonię
za reklamą, Kaziu okna trzeba pomyć, proszę szmatkę
zamocz.
Pozdrawiam pierwszego leniuszka na Beju.
Wypuszczę z dłoni uwiezione chwile.
Rozrzucę...
wypuściłaś subtelne, delikatne, poetyckie wersy.
przygarniam. :):)
Późnojesienna melancholia na spacer się wybrała,
ślicznie w bardzo fajnym wierszu ją udekorowałaś,
ciekawe co obok stanu depresji na swej drodze
spotkała,
czyżby zapoznać ją z paranoją ochoty nabrałaś?
Pozdrawiam. Miłego wieczoru i radosnej niedzieli :)
Podoba się wiersz. Dobrze oddaje stan depresji.
Pozdrawiam.