Déspícíentíâ
Wiersz pochodzi z czasów, w których miałam obsesję na punkcie łaciny - to tak gwoli ścisłości. Sama treść odnosi się do moich przeżyć z początku roku szkolnego 2008/2009.
Chciałaby, bardzo by chciała,
zlekceważyć gnuśność swą;
lecz na słodkich strzępach ciała
betonowe kuce mkną.
Albo - start od początku,
poharatany falą, taflą - niewiarą,
jakby pytała o Wszystko-W-Porządku,
dezynwoltura jest senną marą.
Stać, natychmiast! Dusząc się to mówi,
czy też manikiurą klientów zbywa,
rytm zegarka serce gubi
a bajarz rzekłby, iż bywa.
Bo herosi go czasem odwiedzają
z pukaniem albo rubasznie,
wzgardę za dłoń wiotką trzymają
czekają cierpliwie, aż zaśnie.
Rozszczepia się wówczas na dwoje
siermiężna Bogini firlejek,
papierów wszak długie zwoje
składać musi z olejem.
Żółć przemawia dmuchaniem na wprost
(aż wróżki się rozwiewają
i o szaleństwie śpiewa wrzos
i na co gapie czekają?)
Nieważny jest zamiar demona
i sto okruszyn koszmaru
bo zawsze obłudna matrona
skorzysta ze swego czaru.
Komentarze (2)
Pogarda, lekceważenie niech zasną na wieki....
A obłudna matrona nie będzie wszechobecna....
Despicientia najboleśniej dziś umie kaleczyć...
A przeciwstawieniem jej Twoja literka kwietna
"lecz na słodkich strzępach ciała
betonowe kuce mkną"
Bardzo spodobały mnie się te wersy.:)