Deszczowa opowieść
Deszcz padał.
Nie warto o tym mówić, nie warto
pamiętać.
Rzuciła okiem za siebie, w głąb pustego
pokoju.
Za późno.
Pamiętała dzień, kiedy chciała odejść,
zakończyć to wszystko, nieważne jak.
Nie powinna.
Pamiętała cały szereg dni, kiedy chciała
śpiewać, nie wiedząć dlaczego.
Śpiewała okropnie.
Spojrzała z bólem w lustro. Zbyt brzydka by
uważać się za piękną i zbyt ładna, by
użalać się nad sobą.
Przeciętna, skazana na przeciętność, tak
samo jak na życie w próżni.
Pomiędzy piekłem, a niebem. Nigdy nie
pogrążając się w jednym, ani nie dosięgając
drugiego.
Bezimienna, spłowiała w praniu.
Nie miała już siły, ani na wspinaczkę, ani
na upadki.
Nie gotowa na śmierć, ani na życie.
Zawieszona, na huśtawce zdarzeń, cudzych
emocji.
Z rezygnacją dała się ponieść rzece szarych
dni, bez szans na promienie słońca.
Z maską na twarzy. Bez twarzy pod
spodem.
Wybrała najtrudniejszą drogę. Jedyna
możliwą?
Na próżno się zastanawiać. Na próżno coś
zmieniać.
Deszcz padał...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.