Deszczowa planeta
Zaczyna się zielenić, trawnik i rabaty
deszcz je wczoraj podlał i w donicach
kwiaty
aż po brzegi stoi, beczka zapełniona
czeka kiedy będzie, ziemia znów
spragniona
życiodajna wilgoć, padająca z chmury
zasłania słoneczko, czyniąc dzień ponury
lecz bez tej wilgoci, która pada z nieba
nie będzie zielono, kwiatów, zboża,
chleba
Zasolą się morza, wyschną wszystkie,
rzeki
ludzkość żeby przetrwać, ruszy w świat
daleki
może trzeba będzie, uciekać na Marsa
jeszcze przed stuleciem, była by to
farsa
Lecz już teraz mądrzy, "statki" gdzieś
budują
by światy obce podbić, w podróż się
szykują
bez powrotu w drogę, pewno się udają
lecz innej opcji nie ma, i rację pewnie
mają
Użyźnią swoim ciałem, nieprzyjazną
ziemię
torując innym drogę, by ludzkie chronić
plemię
w genach przecież mamy, wojny i podboje
więc przywłaszczą planety, jak
"Zachód"--kowboje
Komentarze (4)
Niezły wiersz.
A tubylców, znaczy się mieszkańców obcych planet
zapędzi się do kamieniołomów.
A odbośnie Twojej wypowiedzi w komentarzu u
tomasztomasz, to zapewne słyszałeś, o tym sławnym,
współczesnym, niemieckim karabinie maszynowym, który
rozgrzany nie trafiał do celu? :)
Pozdrawiam.
Przerażająca perspektywa. Mam nadzieję, że jednak
ewakuacja z Ziemi nie będzie konieczna.
tak, podboje mamy w genach, ale może lepiej zadbać o
naszą Matkę Ziemię.