Deszczowy wieczór...
Deszcz zniekształcił obraz
Spłyjając lekko po szybie
Gdy próbowałam ostatni raz objąć
Rysy Twojej sylwetki
Wsiadałeś do samochodu
Spokojny jakby nic się nie stało
Wiedziałam jednak że w Twoje głowie
Znów wszystko zawirowało
Świeczka się dopali
Wypełni dom zapachem parafiny
Dopije kieliszek szkarłatnego wina
I odejdę zapadając w sen wiecznej zimy
Komentarze (1)
lubie takie wiersze..nie, nie kocham takie
wiersze...pieknie!