Dla ...
".....owoc"
Zobaczyła go po tylu długich dniach,
Nieważne, że ciągle miała go w snach.
Wszedł - oniemiała z radości,
widać było, przypływ wielkiej radości.
Spojrzał na nią, Ona na niego
i zachciała utonąć w ramionach jego.
Uśmiech popłynął z ust do ust,
Niech tak zawsze będzie już!
Obydwoje razem, jak zakazany owoc,
Mówię to Wam! Mówię to Tobie!
Stali dalej w milczeniu,
Mając zakazaną miłość na sumieniu.
Na ich widok krwawi serce,
biedni, pogubieni, w rozterce.
Myśli krążą wokół,
A oni są jak w amoku.
Chcą się dotykać, pieścić, całować
bezgranicznie się miłować!
Jednak ich pragnienie,
To niedopuszczalne wyzwolenie!
Zakaz taki mają,
Więc przy ludziach do siebie się nie
zbliżają.
Jedynie rozmowa im pozostaje,
I tak stałam w nich wpatrzona,
Trochę jakby zmieniona.
Czekałam na jakichś gest,
Czy to możliwe jest???
Nagle widzę coś niesamowitego,
otóż delikatna dłoń jego,
głaszcze jej rękę powoli
Aż mnie serce leciutko boli.
Spojrzałam na jej twarz,
drugi,
trzeci,
czwarty raz.
Oczy się jej błyszczały, radością
tryskały
On się uśmiechnął z miłością,
pomieszczenie napełniło się radością!
Ich wzajemny wzrok zniewalający,
Cały namiętnością ociekający...
Zapamiętam go do końca życia,
Teraz nie mają nic do ukrycia.
Oni się pożądają, świat odrzucają !
Ale cóż z tego jedynie marzenia im
pozostają
Błogiej radości, szalonej namiętności.
A ja stoję w ten widok wpatrzona…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.