Dlaczego...?
Niby jest dobrze
A jednak zle
Kochasz mnie
Pozniej juz nie
Zastanow sie
Kim dla Ciebie jestem
Ty jestes wszystkim co mam
Lecz na jak dlugo...
Chce abys mnie znienawidzil
Lecz Ty nie chcesz
A ja tylko sie mecze
A ty...? Ty masz to gdzies
Nie patrzysz na inncyh
Na tych ktorzy Cie kochaja...
Patrzysz na swoja osobe...
Ja umieram z tesknoty
Juz szykuje dla siebie grob
Stoje nad dziura w ziemi
Patrze na nia i co widze...?
Widze siebie cala zakrwawiona
W rece trzymam twe zdjecie
Zaplamione moja krwia...
Odwracam sie od grobu
Wznosze noz w gore...
Zaczynam ciac swe zyly...
Czuje jak krew splywa po bluzce
Czuje jak sily ze mnie splywaja
Zataczam sie i wpadam do grobu
Ostatkiem sil wyciagam Twe zdjecie
Patrze na nie i chce plakac
Lecz nie mam juz sil...
Zamykam oczy i zasypiam
Zasypiam na dlugi sen...
Ty przechodzisz obok i spogladasz w dol
Widzisz mnie zakrwawiona...
Zaczynasz sie smiac...
Jeszcze raz spogladasz i odchodzisz
Odchodzisz smiejac sie szyderczym
smiechem
Dlaczego tak to musialo byc...?
No powiedz mi!
Dlaczego...?!
Dla Ciebie co mnie odtraciles... Dla Ciebie co mi nadziei narobiles...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.