Dlaczego nie dźwiedź?
Gdy inni smutki topią w butelce,
ja odgrzebuję z pomroki dziejów,
dawno słyszaną pieśń o pasterce
i o jej wiernym dźwiedziu Rajceju.
Przebiegam myślą czasu szmat spory;
widzę jak idą gwarną ulicą;
on jej rozjaśniał łzawe humory,
a ona była mu czarownicą.
Tańczył na twardym jarmarcznym bruku,
lubił te chwile, gdy tłum szaleje;
pasterka śmiała się do rozpuku;
nie miały szansy inne rajceje.
Brała w ramiona jego łeb ciężki,
kiedy znużony u stóp jej siedział,
albo mu smaczne dawała kęski;
chyba lubiła swojego dźwiedzia.
Kto się w samotność do cna zagrzebie,
niechaj odrodzi się w nim nadzieja:
trzeba dać komuś kawałek siebie;
warto poszukać swego rajceja.
Komentarze (5)
Nie zaprzyjaźnię się się z dźwiedziem. Mam już swojego
toperza.
Wreszcie mój dźwiedź zaczyna się podobać. :) Dzięki :)
Zupełnie inaczej o przyjaźni - dla mnie świetne...
Pozdrawiam
jak ładnie , z optymizmem , pozdrawiam
:-) ładnie, optymistycznie i ze stosowną nauka na
końcu :-)