DO ANIOŁA
Za stare dobre czasy :(((
Gdy patrzysz na innego gorycz we mnie
wzbiera...
Jak ryczący tygrys przed batem
zamieram...
Gdy tylko czekam na ruch twój twierdzący ty
odpowiadasz przeciwnie...
Jak koszmar w marach nocnych...
Nagle umieram raz kolejny...
Lecz zawsze się podniosę jestem
nieugięty...
Do czasu ma żywotność będzie się
lustrować...
Gdy rzekniesz..."on mnie chce
pocałować..."
Wtem ja do walki się wzbiorę
niestrudzony...
By przegrać i znów umrzeć na arenie z
sercem splamionym...
Podniosę się za każdym razem...coraz
słabszy i gorszy...
Lecz mój honor zachowam, gdy zajdzie
przyczyna...
Będę bronił damy, co me serce trzyma...
Jeśli nie docenisz tego w porę...
Nie chce już żyć...niech ma dusza
spłonie...
Nie są to więzy nie jest też to kara...
To tylko nasza miłość będzie w nas
trwała...
Gdy patrzę po walce w twe błękitne
ślepia...
Mówię sobie po cichu to anioł nie
kobieta...
Najpiękniejsza dla niej walczę dla niej
jestem i będę...
Bo uczucie me jest niepojęte...
A ona, co czuje w tej chwili...?
Mam nadzieje, że mnie kocha...bo ja ją z
całej siły...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.