Do domu droga
młody byłem
tryskałem zdrowiem
życie beztroskie wiodłem
marzenia miałem
rodzinę założyłem
żona dzieci
nic tylko cieszyć się
myślałem że nie zawiodę
praca dom
wszystko mnie przerosło
koledzy
do kieliszka są ucieczką
coraz dalej
od domu i Boga
straciłem wszystko
lata płynęły
choroby
się przywlekły
jest ze mną źle
próbuję wszystko naprawić
pojednać z rodziną i Bogiem
drogowskazem
jest przyjaciel nieznany
słucham jego głosu
on dodaje mi wiary i sił
ufam mu
że to co pisze
doprowadzi mnie do domu
który zawiodłem
Autor Waldi
Komentarze (16)
Ładny wiersz, szczery. Pozdrawiam