Drobiu istnienie
Wziął gospodarz tasak, poszedł do
kurnika,
Wybrać trzeba kurę na świąteczne danie.
Czemu muszę robić wciąż za okrutnika,
By czas Wielkiej Nocy wypełnił
przesłanie.
Tak myślał biedaczek, straszny
poczciwina,
Który miał naturę pogodną i miłą.
Żona rozkazała swych braci zarzynać,
A to już zanadto bolesne mu było.
Sprzeciwić się temu oznaczało zdradę,
Oraz w samotności noce nieprzespane.
Lecz, co lepsze będzie - ukąszenie
jadem,
Czy drobiu istnienie życiu darowane.
Sumienie targało strasznie gospodarza,
Tasak zadrżał w dłoni ujęty cierpieniem.
Nie będę już więcej dobroci narażał,
Świąt owych dochowam, zachowam sumienie.
Tasak w kąt odrzucił, zamknął drzwi
kurnika,
Kurom wcześniej złożył świąteczne
życzenia.
Kiedyś może robił, i za okrutnika,
Ale czas historii potrafi nas zmieniać…
Komentarze (4)
Dobry wiersz.
Ciekawe zakończenie. Podoba mi się. :))))))
Pozdrawiam i wszystkiego najlepszego świątecznie życzę
:)
Fajna opowieść. Zamiast "straszny poczciwina" czytam
sobie "wielki poczciwina". Pogodnych Świąt.
Podoba mi się.