Dziecko Sventevitha
Smutki i żale
Zbudziły we mnie chwałę
Sventevitha
Chciałem zabijać dobrem
Biernością na zło
Słodkie okazały się łzy pogaństwa
Próbujące oszukać wiernych
Kościół okazał się perfekcyjny
Nie dając się złamać moim
Bezeceństwom
W pewnym momencie
Połączyłem myśl pogardy z hołdem
Przestałem walczyć
Przecież i tak przegrałem zanim zasnąłem
Teraz podtrzymuję ogień piekielny
A łzy moje próbują sięgnąć zenitu
Bezowocne te trudy
Niech ukażą wartość wiary...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.