Dzień jesienny
Na ciemne ulice wdarła się zimna jesień
Budząc nas chłodnym świtem mrok odszedł w
niepamięć
Uleciał wysoko zmierzając ku światłu .
Zostawiając po sobie melancholię i blask
dnia codziennego.
Samotni ludzie pod parasolem uśmiechu
ukryli swe twarze
Nikomu niepotrzebne zwroty do Boga, który
nic nie słyszy
Słowa niewypowiedziane , które niechcący
zabolały
I nagła szarość dnia codziennego.
Ciche przeżywanie smutku jesienno-bladego
wieczoru.
Osnuwanie się szalem minionych dni
Na ulicach wschodzi właśnie słońce
latarni
I tak do czasu, gdy znów pojawi się blask
dnia codziennego.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.