Eunice (Rozwiane wątpliwości)
Gdy przyszedł śpiewać,
Tańczyły drzewa,
Choć wielkie i święte,
Kłaniały się w pas.
Lecz nagle...
Ciszę rozerwał,
Jakby się gniewał,
Rozrzucił obłoki,
I potargał las.
Niby dla draki,
Postrącał ptaki,
Pozdmuchiwał ludzi,
Ze stoków i tras.
Zamknięto szlaki,
Gdy gnał jak rumaki,
Z piekielną pewnością,
Jak przestworzy as.
Mistrz w swoim fachu,
Napędzał strachu,
Zapewnił ciemności,
I przysporzył szkód.
Rwał setki dachów,
Rozmiarem rozmachu,
Zostawiając wiele,
Pod nogami kłód.
I tak jak nożem,
Rozcinał morze,
Postrzępione fale,
Ciskając o ląd.
I tylko orzekł,
Że już nie może,
Gdy próbował rzekę
Zawrócić pod prąd.
Wzleciał do nieba,
Nieba się nie bał,
Spokoju nadzieję,
Rozbudził wśród mas.
I nagle...
Przyszła ulewa,
On zaczął ziewać,
Choć silny i dumny,
Uleciał jak czas.
Komentarze (6)
Umiejętnie stworzony klimat.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję.
Oj narobił szkód ten orkan i to sporych. Najgorzej
mają dotknięci nim ludzie.
Oddałaś w wersach tę siłę a potem zniknięcie.
Pozdrawiam
Ciekawie opisanie. U mnie porwał prąd na osiem godzin.
świetny opis huraganu.
Narobił szkód ten orkan niemało.