Fałszywe prawdy (Epitafium dla...
www.eveninger.net
Dzisiaj zniszczyłaś co we mnie trwało.
Czemu znalazłem się wtedy tam,
Żeby zobaczyć jak z nim wychodzisz
Strzępki nadziei spychając w dal?
A wciąż pamiętam jak mi mówiłaś
Z mych oczu lekko strącając łzy,
Że kochasz, kochasz, kochasz... A teraz?!
Nie wiem czy wtedy to byłaś Ty...
Nie znam Twych oczu i bicia serca,
Nie znam zapachu, blasku Twych włosów.
Słyszę jedynie martwą abstrakcję
I głośny chichot szyderczych głosów:
- Jak mogłeś? – mówią – być
takim głupcem?
Nie zauważyć kłamstwa w spojrzeniu,
Pozwolić na to, by oszukała
I zostawiła zadrę w istnieniu!
- Ja ją kochałem! – krzyczę w
rozpaczy –
Nie było fałszu! Mówiła szczerze!
- Tak? – słyszę w głowie – Czy
jesteś pewny?
Wybacz, lecz w szczerość ja już nie wierzę!
To niemożliwe, by tak z dnia na dzień
Gmach waszych uczuć rozpadł się w pył!
Może po prostu chciałeś tak myśleć,
Gdy się Twój rozum ze wstydu skrył?
Słucham jak umysł karci mnie z siłą
I w moich oczach Twój obraz blednie.
Miłość odchodzi... Ty ją zabiłaś!
Już w martwym sercu nie czuję Ciebie.
Wzgardziłaś duszą, którą Ci dałem,
Wzgardziłaś moją osobą, choć
Widziałem kiedyś łzy na Twej twarzy –
Radosne – gdy nas spowiła noc...
Teraz już nie chcę więcej Cię spotkać!
Dla mnie nie żyjesz! Nie ma już Cię!
Dość mam obietnic z Twych ust płynących!
Swoją urodą nie skusisz mnie!
Zgwałciłaś moje czyste intencje,
By potem zadać śmiertelny cios!
Odejdź ode mnie! Odejdź na zawsze!
Komuś innemu oddam swój los...
17 Styczeń '04 Z tomika "Epitafium dla Miłości II"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.