feniks
Czekam, aż odrodzi się mój feniks...
zestarzał się,
obrócił w proch,
po czym zamienił w jajo.
Niedługo wykluje się ponownie,
ujrzy światło dzienne nowymi oczami.
Z kolejnej innej perspektywy.
Może troszkę podobnej do poprzedniej,
ale zupełnie świeżej.
Dającej siłę na nowo.
Tymczasem muszę czekać...
Tylko to mi pozostało.
Teraz jestem w momencie pustki,
kolejne chwile zatopienia
w bezsennym
i bezsensownym świecie.
Szara
otaczająca mnie rzeczywistość bez
feniksa
będzie bezbarwna,
bezwonna,
beznadziejna.
pozostanie rozbita,
aż sie on narodzi na nowo.
będę czekać...
wracaj...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.