Fraszka na żonę
Ale kota już nie ma.
Gdy mi przychodzi wsiąść do tej łodzi na
rzece pożądania
To często nie wiem czy mam wsiąść śmiało,
czy się też może wzbraniać
Jeż żem niemłody i wszystkie czary cożem je
miał, zasnęły
A oczy słabe i słabsze wzwody dopiero się
zaczęły
Chce mi się jednak tej codzienności co mi
ją barwisz szczodrze
Twe czoła zmarszcze i twoje barszcze robią
mi ciągle dobrze
Jeszcze mi lepiej robi jak sobie czytasz
literaturę
Uprawiasz sporty, chodzisz na korty i
nosisz rudą fryzurę
Jako nawiazkę napisz tę ksiązkę- Jak to żyć
zdrowo i ładnie
Że ten turmeric tak dobrze wpływa, a ta
pszenica szkaradnie
Dni poza nami zamkną się same, taka natury
istota
W życia podróży zostańmy dłużej, dla
dzieci, wnuków i kota
ale lisa dożywiamy zaciekle.
Komentarze (29)
Super i ostaniego wersu się trzymajmy
Pozdrawiam Jo :)
Lekkości rumu i dowcipu.
Zachwycam.
W małżeńskiej alkowie nie ma tabu, wszystkie chwyty są
na miejscu.
Można obopólnie się postarać, by zadowolona była para.
Też miałam dzisiaj barszcz, na własnym zakwasie.
Tylko kota żal ;-).
Pozdrawiam- Ciebie i małżonkę :-)
Fraszka na żonę
czyli jazda na cztery koła i koci ogon
na tak
Masz coś fajnego na myśli? Aniu
szacun
w małżeństwie wszystkie sposoby dozwolone...
Kochane dziewczyny, niezwykle miło jest mi zawsze jak
piszecie.
szacun dojmujący!!!!
Takie właśnie mamy życie codzienne. Ważne, że się
rozumiemy, szanujemy i jeszcze kochamy. Pozdrawiam
serdecznie, życzę pogody ducha>)
Codzienność może być ciekawa, jeśli akceptujemy swoje
wady i zalety :)
Pozdrawiam Jou :)
Wdzięcznym za dobre przyjęcie.
nie ma to jak dobrze zalać
Superaśna:)
Ładnie i pozytywnie o tej codzienności, którą barwi.
Pozdrawiam
No pewnie że fajnie
dzięki
no i fajnie panie kolego...