gatunek to brzmi dumnie
miejsca jest dosyć
w prawej półkuli
zakłopotany organ
w gęstym uzwojeniu nerwowym,
aplauz dla niewiernego Tomcia
za racjonalizm,
ta część globu to zaułek niewiedzy
czarcia anegdota na ciężkostrawność przeżyć
Wampiryczne odpady pożądliwości
czy ludzka naiwność
spadek po homo erectus
wyznanie pijanego melancholika
czuwanie na obrządkiem doświadczania
byleby nie poczuć bezdechu
w obrębie przyblokowanego czakramu
a kaznodzieja dalej ciągnie swoje oracje
o wybaczaniu
o wolnej woli
woli nie myśleć zbyt poważnie
kataklizm sumienia
a jednak Sartre miał rację
może Kennedy
jeden mały rozkrok człowieka
a taki wielki w dziejach uczłowieczania
małpy
w tle ze spiskową teorią dziejów
wielki wysiłek połogu i odruch laktacyjny
wieloryby też to potrafią
marsz do kabiny hibernacyjnej
plemię ociemniałe od patrzenia
dokarmione z dystrybutorek mleka
niby- matek
od poczęcia przyuczone do pożerania
jedynak wszechświata lub komponent białka
wodoru i tlenu
marzący o globopolis po dwóch prozacach
mało sympatyczny wirus
oddający fekalia
prosto na własny kurhan
ekologicznie i glamour
ma się rozumieć
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.