gdańsk - dublin z uśmiechem
na bosaka to tylko przed siebie
bez lektora i mrużenia oczu
broń boże na skróty
wolę klub i rasowy rock łaskocze
podniebienie
czasami
nie narzekam na nadmiar łokci
spaghetti westerny w przykurzonej bieli
niespecjalnie ulotne ponad grubą kreskę
mamy olimpijskie czasy
widziałem oliwne gaje znikające w tyle
uskrzydlili już samolot z gdańska
chlebem i solą
w oku cyklonu i w czasach miłości
z odrobiną cynamonu
bez niepewności doczekam jutra.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.