Gdy ruszasz w drogę...
Gdy ruszasz, gdzieś przed siebie
rozwija się zaraz deseń kobierca
i piękno letniego krajobrazu,
trafia prosto do serca...
Wzdłuż drogi – pola. Raz złotem
dojrzałym się mienią
a tuż obok, za miedzą
zaskakują zielenią....
Nagrzane powietrze
do wrót lasu dryfuje
a na tafli jeziora
słońce iskry maluje...
Nad strumykiem wierzby.
Widać nawet, jak się kołyszą
a na wzgórzu drewniany kościółek
otoczony urokliwą ciszą...
Tuż obok... kamiennym
murkiem otoczony,
stary, pochyły cmentarz
do zbocza przytulony...
Jeszcze bociany stoją w gniazdach,
dostojnie, na jednej nodze.
Tak strzegą swych gniazd
i dobrobytu domów przy drodze.
W sadach drzewa, pod ciężarem
owoców, zaczynają się uginać...
...I w każdym takim miejscu,
miałoby się ochotę,
tak po prostu...zatrzymać.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.