Gdzieś
Gdzieś
Gdzieś słońce zatonęło, pękła mroku
butla,
wspominać próżno wieczór, darmo czekać
jutra.
Odpływa senna błogość z łzą kolejną
słoną.
Modlitwy szept ściszony... Słowa w mroku
toną...
Gdzieś jakimś lasem ciemnym szła sarenka
młoda,
Po trawach, mchach zielonych, po czarnych
jagodach
Zbłądziła w dzikie bagna... zewsząd mrok
złowrogi,
Podążać próżno dalej, darmo szukać
drogi;
Strachu okrutnego tli się w oczach
płomień...
Zdławiony krzyk rozpaczy wolno w bagnie
tonie...
Gdzieś słońce zatonęło, czarno wkrąg i we
mnie,
Planować próżno mądrze, darmo myśleć
sennie.
Nadzieja placze w kącie. Będzie lepiej...
ponoć.
Modlitwy szept sciszony... Słowa w mroku
toną.
Gdzieś jakimś morzem ciemnym płynął statek
mały,
Majaczyl w cieniu nocy żagiel
szarobiały.
Zgnilizny zapach mdlący sączył desek
zieleń,
Płynąć próżno prosto, darmo kręcić
sterem;
Stracho okrutnego tli się w oczach
płomień...
Zdławiony jęk załogi wolno w wodzie
tonie...
Gdzieś słońce zatonęło. Może i przeze
mnie?
Bo sił i wiary brakło, by zań biec
codziennie;
Łez morze ciemne, ciche gasi w oczach
płomień,
W poduszki bagnie nikły szept modlitwy
tonie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.