Głupota
Pan X nabawił się gdzieś głupoty
(prawdopodobnie nie wiedząc o tym),
odtąd miał ręce pełne roboty.
Żeby choć cicho w kącie siedziała.
Nie. Ona coś zawsze zepsuć musiała.
A to kupiła za ciasne buty
(X, gdy je wkładał, chodził jak struty),
to nie przypilnowała mleka
(X patrzył, jak mu z kuchni ucieka),
to wygłaszała uczone twierdzenia,
gdzie nic nie było do powiedzenia,
to rzekła coś ni w dziewięć ni w pięć
(X w mysią dziurę miał schować się
chęć).
Raz nadepnęła na odcisk szefowi -
X całkiem nie wiedział co ma z tym
zrobić,
tym bardziej, że szef coś bąkał o
wiośnie
i, że nie sieją, a sama rośnie...
Ta, obrażona, podpiłowała
gałąź na której dotąd siedziała.
Więc chciał wyleczyć się X z głupoty,
lecz z tym największe były kłopoty.
Próbował trucizną, próbował ją gazem...
Tylko czy warto ginąć razem?...
;)
Komentarze (21)
Ciekawy wiersz... łatwo i przyjemnie się czyta... jak
bajka z morałem :)
Zakończenie zaskakuję...oczywiście że nie warto
razem.Głupoty można się pozbyć....no chyba że ona
wrodzona;)
Świetnie! Po prostu świetnie! Przywołuje z pamięci
znajome przykłady i wywołuje usmiechem na ustach!
Dobre rymy i rytm sprawiają potrójną przyjemność !
Bo głupota jest pierwotna i wtórna, ale może to tylko
moja teoria bzdurna.
Wiersz dobry.Moze Pan X ie zakochal i dlatego Glupota
go opetala...Nie warto ginac raze.
Na prawdę z pomysłem podejście do tematu, niby opis
postaci... A przywoływanie naszych błędów...