Grudzień rozchełstany
Nie nauczyłaś wiązać krawata
i przez to w chłodzie rozchełstany,
na kołnierzyka skrzydełkach latam,
ostatnie liście porywam w tany.
Lecz nie opadnę w tę twardą grudę,
już wolę śmignąć na orbitę.
W dziurawych butach, kulejąc z trudem,
kitę komety przed świtem schwycę.
Popędzę w stronę wschodu, do słońca,
albo odwiedzę ciemną stronę,
bo przecież rok się zamierza skończyć.
Z nim umierają myśli szalone.
Ale chwilunia, jeszcze nie koniec,
jeszcze potrafię gwiazdom skłamać.
Spadnę ich pyłem na piersi twoje,
śnieżną pierzyną, ciut zimną. Psiamać!
Komentarze (11)
humoru, sorry:)
Jak dla mnie świetny, z dozą humory podany wiersz:)
Sorry, że sobie pozwolę na nietypową refleksją
poniżej, może mi Autor wybaczy...
Ach, jak ja lubię rozchełstanych
facetów takich, bez krawata,
lecz zamiast śniegu rozbiegane
wolę promienie łapać.
Które rozgrzeją się na graniach
i będą chronić mnie przed mrozem,
a jeśli zbytnio mnie poparzą,
zamienię się w królową lodu:))
Bardzo proszę się nie gniewać za moje wygłupy, ot coś
mi odbiło, co złego to nie ja.
Pozdrawiam Poetę :)
Z przyjemnością przeczytałem.
Świetne!
Ciekawa refleksja
Spadnę ich pyłem na piersi twoje,
śnieżną pierzyną, ciut zimną. Psiamać!
-------------
jak dziewczę gorące to i pierzyna się roztopi
a wyrzuty krawatowe pod adres tatusia
ale do nadrobienia - tam na rogu prowadzą kurs
wiązania w supełek
...moim zdaniem, chciałeś uzyskać smak słodko -
kwaśny,jednak w 4 zw.dodałeś za dużo octu...i wyszła
kwaśnica ...co złego to nie ja:))
przynajmniej szczere zakończenie...lubię gdy się
mówi jak jest ...ładne słówka to paniusie z
pensjonatu
ŁADNY WIERSZ:)
A i wiersz rozchełstany ... z grudniem wśród gwiazd
urządzasz tany, zimnem wykręcasz i nie chcesz zostać.
poczekaj z metaforami do wiosny,bedzie
cieplej,pozdrawiam i polecam ogrzewanie centralne