Grzech
W krzakach pod lasem,
Młoda para leży,
Niczym baranek,
On na niej bieży.
Po chwili zmiana,
To ona na nim,
Całując go w szyję,
odkrywa ramiona.
On też nie jest dłużny,
Odzienie zrzuca swe,
I wtedy miłość,
Granicznością wre.
On pieści ją czule
I tuli do siebie,
Wszyscy to słyszą,
Na ziemi i w niebie.
Stęknięcia miłości,
Rozkoszy fantazje,
Duszy nicości,
Rozpala pożądanie.
Nad rankiem różowym,
Zbierają swe rzeczy,
Wtuleni w siebie,
Tak ciepło – jak w niebie.
I idą do domu,
By powrócić jutro,
Miłości swej zaznać,
Krzykliwością nudną.
© romantic-girl
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.