gwiazdobójczyni
księżycem żongluję pomiędzy palcami
a gwiazdom czołgać się każę
posłusznie się łaszą
jak kot pod nogami
nieco zdziwione obrotem zdarzeń
pokornie pełzają
- pod ścianą je stawiam
(niedopuszczalne sprzeciwu są dźwięki)
przymrużam oko - ostrość poprawiam
i toczę w nie księżyc
szybkim ruchem ręki
brzęk szklanych kawałków
jak jęk zbiorowy
wypełnia mi głowę upiornym hałasem
najmniejsza drży jeszcze
jak liść osikowy
zbliżam się do niej i depczę obcasem
klękam z impetem
w astralnych okruszkach
z każdym oddechem mam je w sobie głębiej
uśmiecham się czule
jak dobra wróżka
bo wiem
że mój smutek
gwiazd już nie dosięgnie..

ash




Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.