historia pewnego spotkania
są takie chwile
gdy pachną pomarańcze
a palce zlepione ich sokiem
niecierpliwością się kleją
anioł stróż
przysiada na ławce
znużony
i złudzeń nie ma wcale
po co tu przyszli
tą niewczesną porą
i drzemki też nie utnie sobie
biedny dozorca nie z wyboru
nawet wiatr co w trawie szumiał
zamilkł zawstydzony
więc do jutra
do następnej chwili
do słów niedokończonych
Komentarze (30)
cóż z tego,że stół nieociosany,
ale wypełniony jest pomarańczami.
Pozdrawiam serdecznie
Zapach wiosenny,przeczytałam z przyjemnością.Miłej
spokojnej nocy.
Od Twojego wiersza pachnie:)
Pozdrawiam:)
Zapach pomarańczy i pełna euforia. Dobranoc
Bardzo ładnie o spotkaniu. Pozdrawiam bardzo
serdecznie
Bardzo klimatyczny,można rzec baśniowy
wiersz,zwłaszcza ten zapach pomarańczy poczułam.
Bardzo mi się podoba:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Spotkania zwykle rodzą wyzwania!
Pozdrawiam!
Na pewno nie ostatnie będzie to spotkanie przy
drewnianym stole:)
pozdrawiam:)
ładnie poprowadzony tekst.
Ślicznie.Pozdrawiam serdecznie.
Cudnie zapachniało
pięknie o spotkaniu ..niezwyczajnym i z pewnością nie
ostatnim :-)
pozdrawiam
Zapachniało nie tylko pomarańczami ale i wiosną
:)pozdrawiam
Miło się czyta...wiosną pachnie. Pozdrawiam
w fajny nastrój mnie wprowadziłaś...