Historia pewnych zwłok
Już się zwłoki rozłożyły.
Mięso ludzkie – hieny, wilki na całej
okolicy rozłożyły.
Śmierci zapach wszystko przenika.
Życia dech jak zgaszony płomyk znika.
Kogóż to ciało tu leży,
Które w nic już nigdy nie uwierzy?
Nigdy nic nie zobaczy, nie usłyszy, nie
powie,
Czym zawinił sobie na śmierć ten
człowiek?
Czyż nie był godzien życia?
Życie i śmierć – mówią, że to zwykła
kolej bycia,
Nierozerwalna para, jak dwóch kochanków
upiorna mara.
Ja widziałem śmierć tego nieszczęśnika,
Który dziś wygląda jak rozszarpany przez
dzika.
Lecz to nie przez zwierzę zginął ów
człowiek,
To ludzie wbili w jego ciało ogromne
noże,
Rozcięli mu brzuch i wyjęli jelita,
Jego krew prysła jak z przeklętego
kielicha.
Odcięli mu rękę i nogę,
Potem zabrali i poczęli odrywać i głowę.
Jęki zabijanego dały się słyszeć
wszędzie.
Chciałem mu pomóc, lecz zbrodniarze stali w
podwójnym rzędzie.
Gdybym poszedł sam bym stracił życie.
Ta sytuacja co noc śni mi się.
Te jęki, wrzaski, krew i rozerwane
ciało,
Powiedzieć, że widziałem piekło to
powiedzieć za mało.
Cóż on zrobił, za co zginął, czemuż opuścił
ten świat?
Czy był mordercą, kłamcą, czy kradł?
A może to niewinna osoba,
Która nigdy nie powiedziała nikomu złego
słowa?
Może był za dobry, może za zły.
Tego nie wiem ani ja i nie będziesz
wiedział i ty.
Jednak czy to zbrodniarz czy nie,
Taka śmierć nikomu nie należy się.
W chwili obecnej wszędzie tylko zakrwawione
flaki,
Które już są jedzone przez obślizgłe
robaki.
Życie ludzkie to krucha rzecz.
Ciesz się nim, bo i ty stracić je możesz
też.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.