horyzontalnie
choćbym sięgała rękoma wysoko
nie mogę wstrzymać płynących obłoków
przymrużam oczy i łapię promienie
coraz mi bliżej do nagrzanej ziemi
leżę na trawie wśród mrówek i trzmieli
starzy znajomi dobrze mnie przyjęli
znowu zapytam biedronkę quo vadis
i posłuchamy wiosennej sonaty
pod baldachimem niebieskozielonym
wyruszam w podróż magią Salomona
kwietnym dywanem beztroskiej błogości
zefir w kielichach eliksir zamącił
tylko się wtulić w wilgotność ziołową
w nozdrza uchwycić zapach maciejkowy
z miętą na wargach dzikością pokrzywy
spocząć oazą w lodach Antarktydy
nagrzaną łąkę w rumianku zatrzymać
niech słońcem w grocie strzela Artemida
a ty powrócisz gdy śniegi odejdą
szeptem we włosach pachnących lawendą
Komentarze (7)
Wiersz refleksyjny w melancholi życia i przestrzeni
pełen tensknoty i nadziei
p o z d r a w i a m
tylko się wtulić w wilgotność ziołową
w nozdrza uchwycić zapach maciejkowy
z miętą na wargach dzikością pokrzywy
spocząć oazą w lodach Antarktydy...
twoje slowa tancza delikatnie na duszy
koisz muzyka ciepłoty i klimatem
uroki lata słowami zaplatasz i wszystko pachnie
maciejką.
piękno przyrody - czytajac jestem tam wśród tego
piękna - lubię takie klimaty
pozdrawiam:))
Świetny wiersz, podczas czytania upajam się urokiem
lata i odpoczynku :-)
Moje klimaty.Wiersz bardzo mi sie podoba:)Pozdrawiam:)
bajkowy ,malowniczy kontakt z przyrodą ,w puentę
wpleciona osobista nuta , wiersz bardzo mi się podoba