Imieniny po cichu, albo...
Solenizant wczorajszy, Zdzisiu i jego żona Basia, zasugerowali, że warto się podzielić tym wierszydłem z wszystkimi Bejowiczami, co też czynię... z duszą pod gruszą (diabły niech się wzru
Niezbyt głośno, wręcz po cichu,
po Morenie chodził... Zdzichu.
Nie każdego dnia jednakoż,
ale dziś i owszem, takoż.
Ma ku temu swe powody,
kupił nawet cichochody,
z wyprzedaży Biedronkowej.
Cóż, że tanie, ale nowe!
Nie wyśledzą dzisiaj Zdzisia,
co przysługę robią misia...
Niby stroją głupie miny,
bo Zdziś ma dziś imieniny?
Nie chce jednak robić chryi,
chce uniknąć krzywych ryi*
i nikogo nie zaprosi.
Jak do tego się odnosi,
jego wierna połowica?
Od sromoty oba lica,
szyja, niżej et cetera,
zapłonęły jak cholera.
„Zdzichu, rzekła, mój jedyny
dziś som tfoje jemieniny,
mógłbyś cymścić ich ługościć!
Troche mi łostało kości...
jak robiełam galarete.
Urządziła bym ci fete,
jakiej świat do dziś nie widzioł.
Każdy dostał by swój przydzioł.
Gość w dom, kość na stole...
Ależ hasło, ja chromolę!
Przyznasz Zdzisiu, super slogan,
mam pomysły, chwalić Boga”.
Ja też pomysł Basi chwalę.
Nie wątpimy z Ancią wcale,
że dziś Zdziś zadziwi gości.
W sklepach dosyć mają kości.
Więc składamy Ci życzenia,
lecz nie będę ich wymieniał.
Powiem tylko jedno słówko:
Zdrówko Zdzisiu, zdrówko, zdrówko…
W takim razie apeluję,
bo niestety, nie zrymuję,
co ja sądzę o Twym "hobby"
aż mi się niedobrze rob(b)i,
od zapachu nikotyny.
Nie poderwiesz też dziewczyny,
a i żonie jest nie w smak,
że Ci silnej woli brak…
Sorry, za to że się „wtrancam”
ale to jest taka „sztanca”,
której nieco, nadużywam.
Na to, żony im podrywam…
ŻARTOWAŁEM,
bo zakończyć jakoś chciałem...
*chryi, ryi - „licentia Szymanika”, dla
rymu.
Komentarze (15)
Ubawiłeś wierszykiem :) miłego!
Dowcipnie, że tak powiem ;)
Dla śmiechu i chwili radości można też obgryzać kości
;)
Masz jak widzę super poczucie humoru a to dzisiaj
raczej rzadkość:)
Doceniam Docenta :)
Z humorem napisany
Pozdrawiam serdecznie :)
* peela
Ptrfator57 nie powiem, że trafiłeś w 10tkę co do
perla, ale z ripostą do tekstu bąbowo. Pozdrawiam obu
panów.
Docent miał habilitację,
nie dbam z jakiej to dziedziny,
więc zaprosił na kolację...
dwóch chłopaków, trzy dziewczyny.
Popił tęgo owej nocy... dla zasady -
z facetami, bo to kumple, plus kobity -
co do niego przychodziły na wykłady -
żytniej, starki, także bimbru, okowity.
Z jedną z panien się obudził w dziwnej pozie,
gdy teorię chciał posprawdzać z ciałem żywym,
lecz niestety zległ po bardzo znacznej dozie
i był pierwszym (który usnął) sprawiedliwym.
Rozum przegrał tu fizyką to się zdarza -
wszak to etap naukowy nie na szczycie.
Jak się docent samogonem chce odkażać,
to łbem tęgim imponować ma kobicie.
Bo to, Panie i Panowie, samo życie
Super :)))
Dowcipnie, styl nie do podrobienia.
Pozdrawiam
P.s. - do licentii uwaga mała, jeśli już, to nie
Szymanika, a docenta Szymanika i w dodatku pierwszego.
A co - jak dokładnie to i ładnie.
Sprawozdawca widzę w porę wieść tu głosi o ozorach w
galarecie - o tym zgoda, ale gdy ujrzałam chryje/ryje
-
myślę sobie - co za chryja? Czyżby dkomuś stłukłi
ryja? Bądź ktoś pod kimś ryć zaczyna i odrazu moja
mina zrzedła jakby po zastrzyku. Nic nie było ale
krzyku co nie miara. A na końcu sama siara.
Teraz dopiero dałem punkt.Zapomniałem,sorry.
Mam jeszcze małe pytanko.Czy Ty masz brata bliźniaka
tutaj na Beju? Prawdopodobnie jednojajowego.
Pozdro.
wierszyk super tak jak lubię. Andrzejku lubisz, a nie
okazałeś tego "namacalnie" upsss głosikiem
Jak ja lubię takie cóś.
:) Wpadłam w gości na te kości, choć Gościrad w
konkurencji proponował nieco więcej. Miłego wieczoru:)