Intruzi
Jak w horrorze:
zjawił się o wschodzie,
wpadł w panikę ogród mój czarowny;
słońce wstało - dziękuję Ci Boże,
w świetle potwór spogląda łagodniej…
Przyczajony na klombie wśród ostów,
(trzeba było je w porę wyplenić…)
nasionami barszczu Sosnowskiego
pluje w stronę soczystej zieleni...
Mruży ślepia, złe skrywa zamiary,
warczy: ”Po co komu róży wonie?
Słońce rychło zniknie na zachodzie,
sięgnę łapą, wszystko będzie moje!”.
Obudziłam się…, i dzięki Bogu
to był tylko sen, nocne koszmary…
lecz by sen ów nigdy się nie ziścił,
pielęgnujmy ojczyste obszary:
dla motyla, pszczoły i słowika,
niech nie fruną przeganiane krzykiem…
Złe potwory, nieproszeni goście,
idźcie sobie na polany dzikie!
Razem z wami żarłoczna szarańcza
i pozornie niewinny bielinek…
Tu w brukselkach turki, i węgierka
rośnie obok słodkich cud malinek,
tutaj zwinki zjadają ślimaki,
dla pająków brzęczą w sieciach muchy,
o połknięte mszyce i komary
nikt pretensji nie ma do ropuchy...
Idźcie precz złe potwory, intruzi!
Miłośnicy życia i przyrody!
Wolontariat potrzebny od zaraz,
pielęgnujmy ojczyste ogrody…
Ola Bielarska
Komentarze (31)
Ładna refleksja:)