Jak kibic na uboczu
Już za sztywne palce,
aby gwiazdy pobudziły
do gry na strunach nocy.
Tylko czy marzenia
i niemodna melodia, która
głęboko w sercu gra,
uciszyć się pozwoli?
Rozterka budzi rozterkę
w dal wpatrzone oczy.
Wszyscy gdzieś pędzą,
jakby gonili z pożądania
po medal złoty.
A ja jak kibic na uboczu,
bije oklaski i się gapię,
jak znikają za zakrętem
ale czy wygrają z czasem?
Zadaje sobie pytania
z trudem wciskam klawisze,
jakbym chciała z nich wycisnąć
zapomniane melodie
i powrócić między kwiaty,
kwiatem w ogrodzie
Tylko, że czas bezlitosny
gna mnie, ale do srebrnej zimy
a nie do zielonej wiosny.
Słabe nogi za wąskie plecy,
gdy nawet służba zdrowia,
spychologią już leczy.
Komentarze (3)
Tak to przykre. Ale musimy się z tym pogodzić, że
zostajemy zepchnięci do roli kibiców. Nie ważne, że
czas nas pogania. Ważne żeby zostały pozytywne
wspomnienia z chwil, kiedy byliśmy uczestnikami.
Ciekawy wiersz, bardzo refleksyjny. Pozdrawiam
serdecznie ESTERO :)
Owszem czas zabiera, ale daje również możliwość
retrospekcji...więc nie jest aż tak źle:)
Witaj ESTERO6o, niestety kiedy zbliżamy się do pory
jesieni, zimy, możemy być tylko kibicami. patrzeć na
tych co jeszcze w pełni życia, biorą go garściami.
My możemy się cieszyć szczęściem innych.
np. naszych dzieci, wnuków.
Ładnie napisałaś, pozdrawiam ciepło.