Jeden, Bezinteresowny Uśmiech
To, że Twój cień zgniata mnie,
To nie znaczy jeszcze nic.
Tylko proszę nie krzycz do ucha,
Nie szeptaj, nie milcz też.
Nie zniosę Twego spojrzenia,
Jeżeli patrzeć będziesz z pogardą.
Nie chcę tak.
Dlaczego nie możesz tak po prostu,
Polubić mnie choć trochę?
Dać jedyną szansę.
Nie, Ty wolisz ocenić z góry,
Zgnieść jak robaka.
Czy mógłbyś nie zaciskać ust ze złości?
Nawet się nie znamy dobrze.
Kilka przelotnych spojrzeń,
Przypadkowych spotkań, jak z każdym.
Spychasz mnie na bok, wrzucasz do
szufladki
Z całą resztą innych, nic nie wartych
dziewczynek.
A więc taki jesteś?
Naprawdę, nie chcę w to wierzyć.
Zależy mi na choć jednym,
bezinteresownym
Uśmiechu w moją stronę i nie tylko.
Skierowanym wprost do mnie.
Tak po prostu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.