Jej sen, jej ból, jej dawny...
"Nie, nie zapomnę Cię... Twojej twarzy, głosu, ust...
„Przez palce krew się
sączyła…
Mizerniał puls, rozcięta żyła…
Z sinej dłoni, nóż wypadał,
który rany cięte zadał…
Ostatnia łza,
w perłę zmieniona…
Spłynęła z policzków tak wolno
ona…
A wraz z Nią czarny tusz.
Na ziemi leży karteczka:
„Kocham Cię…”, zgaszona
świeczka…
Obok łzy upadłej,
płatki róż…
Beztrosko rozrzucone…
Istnienie ich zhańbione…
„…chciałam Twego szczęścia,
ale już nie umiem dłużej wierzyć,
że następny dzień,
w szczęściu się rozszerzy i w darze
przyniesie mi Ciebie…”-
nic więcej nie chciała,
a Ty o tym nie wiesz…
Goryczy smak,
wypełniał jej ciało…
Powoli ono już umierało…
Czekała jeszcze na Twoje słowa,
Czekała na choćby mały gest z Twojej
strony…
Ale Ty byłeś jak odurzony…
Nie widziałeś tego,
może widzieć nie chciałeś,
ile dla Niej znaczyłeś, jak wielkim dla
Niej byłeś…
Czekała do ostatniej chwili, do ostatniego
tchnienia.
Spojrzała w Nim na Twoje zdjęcie i
szepnęła:
„Kochanie, do
widzenia…”.
Na tamtym świecie, dziś się znajduje, ale
jej dusza przy Tobie się snuje.
„Nigdy Cię nie opuszczę, będę Cię
strzegła myślami.
W bramach mojego umysłu, Tyś mym szczęściem
i łzami…”.
Zniszczyłeś jej życie, o szarlatanie!
Zniszczyłeś jej miłość, jej przyjaźń,
oddanie…
Zniszczyłeś wszystko, co ona miała.
Czy to dla tego, że miłość Ci dała?
Kiedy w blasku księżyca odchodziła
cichuteńko,
w myślach te słowa zakreśliła…
„Było warto, bo Cię kochałam i życie
za miłość Naszą, oddałam..”
Nie umiesz patrzeć już na siebie,
czemu dopiero teraz zrozumiałeś, nie
wiesz…
Nie tęsknij za Nią i nie płacz
Kochany…
Obiecaj tylko jedno, że będziesz bardziej
zadbany…
I jeśli kiedykolwiek się jeszcze
zobaczycie,
opowiesz jej z uśmiechem jak minęło Ci
życie…
Ona Ci powie, że wszystko wybaczyła,
że zapomniała i ciągle wierzyła…
Powie Ci jeszcze,
żeś był ideałem i wieki pragnęła być przy
Tobie ciałem…
Naiwne wyzwanie:
„Kochałem…”.
Świat znów stanął jej przed oczami,
nie była duchem- chyba, że
myślami…
Leżała w szpitalu, od lat już wielu,
a to był sen „o dawnym
przyjacielu”.
Sama,
samotna,
w zimnych, szarych ścianach,
lekkim tchnieniem szukała uczuć Pana…
„Tak bardzo mi przykro,
że żyję…
i że byłam Tobie oddana…”- w
myślach tych i w bólu, wciąż taka
zakochana.
„W zdrowiu i w chorobie- zawsze będę
przy Tobie!”-
te zdanie wciąż jej w uszach biło…
Przyrzekłeś na „Waszą
miłość”.
A kiedy ona zachorowała,
Ty już nie chciałeś pieścić jej ciała-
głosem swoim.
Ty już nie chciałeś, cieszyć jej- uśmiechem
swoim.
Ty już nie chciałeś- patrzyć jej w
oczy…
Bałeś się tej miłości… a ona bólu, w
nocy…”
...nie przestanę kochać Cię już. Choćby nie wiem kto ukazał się, to nie wkradnie do serca mego się!" ***************************** pOzDrÓwKa =) DoTeŃqA =***
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.