Kałuża
wierzyłam że mówisz do mnie ty wybrałeś tłum myslałam że to coś pięknego ...pozostał tylko ból
Słowa jak kamień rzucane w kałuże
chlapiące przechodniów swą treścią
Kłamstwa na poplamionej spódniczce
nie mogące się zmyć
Uczucia jak zaschłe błoto kruszone
jednym pociągnięciem ręki
Myśli popadające w rynsztok
pomiędzy zmiętymi marzeniami
a nadzieją
z śladami butów
i keczupu
spoglądające z kosza
czekające na kogoś komu jeszcze się
przydadzą
z ulgą widzące sięgającą nisko dłoń...
Radość ścierana pumeksem
z elewacji domów
Wspomnienia poddane kremacji
rozsypane pomiędzy tłum
Deszcz, starający się to wszystko
zmyć.......
Komentarze (1)
mocne..mocne przeżycia tu są...ciekawy wiersz.
Pozdrawiam.