Kamyczki
Kopiesz we mnie, szperasz po szufladach.
Mrużysz oko i mierzysz do mnie ze swej
chłopięcej procy.
Dreszcz prześlizgnął się zwinnie po
cienkiej linii mego kręgosłupa.
Zadrżała zmarznięta niepewność, ukrywająca
się w kącie na poddaszu.
Czuję jak powoli kruszeją moje orzechowe
myśli.
Spadając, uderzają o bruk tuż obok Twych
stóp, jak polne kamyczki.
A Ty zbierasz je, chowasz skrupulatnie do
tylnej kieszeni,
by znów naprężyć proce i celnie trafić w
sam środek,
mej podziurawionej już tarczy.
Komentarze (8)
Dla mnie bardzo smutny tekst
Pozdrawiam :)
Ciekawie podany temat. Kamyk nieraz nas ranią ale
miłość wszystko wybacza kolejn raz... Pozdrawam
niektórzy z premedytacją wykorzystują kamyczki lecące
w ich stronę.
Fajny temat zawojowania serca, rozkruszania jego
tarczy obronnej. ;-)
W ciekawy sposob ukazany temat. Ludzie czesto
posluguja sie takimi kamyczkami czy orzechami
myslowymi i rania, chociaz nie zabijaja ale zadaja
bol. Serdecznosci.
Ciekawie napisany wiersz. Treść podana nie wprost co
sprawia ze wiersz zyskuje.
ładnie, refleksyjnie...oryginalnie też:) pozdrawiam
serdecznie
o urwisach pogogdny pryzmat a pesymistyczny