Kaprys aborcji
zemdlona anemicznym
zmierzchem,
bladym świtem
klęczy
nad miską płatków
szuka mleka
a może wymion
bez skrupułów
wylewając
embriony
kaprysem ćmy
rozpala się
w smaku
w aromacie
śmierci
delicja rozmyślań
przy śniadaniu
składa ręce w znak
ofiary
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.