Karatowe refleksje
Kiedyś się młodość wyrwała z duszy
i poleciała ciągnąc za sobą,
człowiek się dwoił, troił i puszył,
energią tryskał wprost dubeltowo.
Skry się sypały gdziekolwiek stanął,
tak bezpośrednio z życiem się ścierał,
padał wsród nocy, a z kacem rano
ruszał, by fazy szukać dla zera.
"Swój chłop", tak wkoło mówili o nim,
bo się wszelakim podkładał gustom,
za tanim blichtrem po świecie gonił,
a jego dusza świeciła pustką.
I kiedy wreszcie zwolnił po latach,
chore emocje nieco okiełznał,
stwierdził, że chociaż zwiedził pół
świata,
siebie samego kompletnie nie znał.
Wtedy zrozumiał, porzucił wszystko,
samopoznaniu czas swój poświęcił
i stał się własnych uczuć odkrywcą,
dzieląc się nimi do samej śmierci.
Komentarze (78)
Jak zwykle mądrze,
cóż warto się w siebie wsłuchać,
a także w to co jest ważne.
Serdeczności karacie przesyłam:)
zyciowo bardzo,
wszystko jest po cos... ponoc:)
szacunek za wiersz pozdrawiam