Klapanie
Nad uzdrowiskiem mrok już zapada,
Cichną deptaki i promenada.
Zwolna znikają panowie, panie,
Tylko w oddali słychać klapanie.
W parku na ławce tkwi jakaś para.
On gdzieś tam ręką dotrzeć się stara,
Ona pomaga mu w tym przyjaźnie.
Klapanie słychać coraz wyraźniej.
W kącie gość jakiś mocno wstawiony
Ciągle marudzi, że chce do żony
I coś bełkocze na wpół przytomnie.
Klapanie zbliża się nieuchronnie.
Głośne klapnięcia o gołe pięty
Milkną znienacka przy tym urżniętym,
A w zamian słychać coś na kształt gromu:
„Tuś mi, ty draniu! Marsz mi do
domu!”
Komentarze (35)
Gdyby nie te duże buty gość nie chodził by tak struty
Ja też klapnę plusik, bo bardzo mi się podoba ta
historyjka :) pozdrawiam
wpadliśmy na jedną tematykę: ty upijasz sie na wesoło
- ja na smutno.
ciekawe i wesołe to twoje klepanie..
Haha, świetne! :)