W klatce schodowej
W dostojnej starej kamienicy,
co czas od wojen ją zachował,
w śródmiejskiej, cichej okolicy,
panoszy klatka się schodowa.
Daremnie tęgo ruszam głową
chociaż unikam wyolbrzymień;
któż to właściwie był ten Schodow,
że klatka nosi jego imię?
Rzecz osobliwa, niepojęta
do późnej nocy już od rana,
zwłaszcza na tych najniższych piętrach
klatka jest wiecznie zalatana!
Wchodzą do wnętrza kotki, pieski,
miejsce pod dachem zawsze w cenie,
czasem bezdomny tam się zmieści,
by przetrwać noc niepostrzeżenie.
Student roznosi tam ulotki,
Listonosz kartki lub koperty,
Lub jakiś agent z głosem słodkim
rzeknie: korzystne mam oferty!
Bogate jest klatkowe wnętrze,
bo ksiądz tam bywa i komornik,
w spróchniałych deskach na półpiętrze
kręte chodniki drąży kornik.
Tak płyną w klatce chwile znojne
prawie codziennie, mogę przysiąc,
ale im wyżej tym spokojniej,
czasem pogoni kot za myszą.
Na strychu zwykle cisza wokół,
można przyglądać się obłokom,
by żyć powoli i mieć spokój
trzeba naprawdę zajść wysoko.
Komentarze (8)
"Schodow" i puenta - "w dechę".
Witaj Fredku:)
No to ja mam jeszcze kilka pięter przed sobą:)
Pozdrawiam i życzę wspaniałych Świąt:)
Świetne, a najlepsza puenta. :)
Przeczytałem z przyjemnością Ferdynandzie.
Życzę Tobie białych, zdrowych, pogodnych i
refleksyjnych oraz pełnych wzajemnej miłości Świąt
Bożego Narodzenia. :)
cha cha, ciekawie o wspólnym życiu w kamienicy, bez
klatki Schodowa gdzie by się to wszystko działo?
Przyjemnie poczytać,jednak jeśli jest to klatka
(jakiegoś) Schodowa, to konsekwentnie tytuł powinien
brzmieć "W klatce Schodowa" (a nie schodowej).
Dziękuję. O Schodowie jeszcze będzie.
:-) ooo... no ten Schodow to musiał być ktoś
znamienity :-) doskonały wiersz :-)
zgrabnie o schodowych klatkach, a że bloków u nas
sporo- ( i ciągle się budują) to jeszcze długo ich
klimat będziemy odczuwać...