Klatka
Schodziliśmy razem, już wtedy łzy pojawiły
się w kącikach moich oczu,
Dotknęłaś mego barku, było to miłe lecz nie
odniosło zamierzonego efektu,
Wyjęłaś papierosa, zapaliliśmy i wtedy z
oczu wypłynął wodospad łez,
Łez które były tak ciężkie, że Ty również
to Zrobiłaś, choć nie chciałem abyś
płakała.
W końcu Wyszłaś i Wsiadłaś do samochodu.
Stanąłem na półpiętrze i patrzyłem,
Patrzyłem jak samochód rusza i zabiera mi
Ciebie, przyłożyłem dłoń do szyby,
Pomachałaś do mnie i wtedy nadeszła kolejna
fala łez,
Łez bólu, łez cierpienia. Stałem tak
płacząc, Nawet papieros nie chciał się
palić.
Przed odejściem powiedziałaś: ”Będzie
dobrze.” Wiem, że masz rację,
A jednak ból jest silniejszy i nie daje
myśleć pozytywnie.
Papieros przestaje się palić. Gasi go
trzecia salwa smutku.
W głowie pozostają już tylko wspomnienia
poprzedniej nocy…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.