Kogucik
Była zagroda,
Przy niej podwórze.
Biegały po nim,
Pisklęta kurze.
Wszystkie żółciutkie,
Prawie jednakie.
Plamka od farby,
Była ich znakiem.
Tak je oznaczał,
Właściciel stworzeń.
By móc odróżnić,
Każde na dworze.
Rosła zagroda,
Także podwórze.
I dorastały,
Pisklęta kurze.
Były to kurki,
Bo los tak sprawił.
I także kogut ,
Wnet się pojawił.
Plamkę od farby,
Na inną zmienił.
By go właściciel,
Bardziej docenił.
Niech wiedzą kury,
Kto tutaj rządzi.
A tak przynajmniej,
Ten kogut sądził.
Chociaż wyrastał,
Wśród swoich braci.
Zyskał dość dużo,
Lecz więcej stracił.
Strażnik był z niego,
Tak jak należy.
Też gospodarzom,
Szczerze zawierzył.
A ci dosłownie,
Naiwność wzięli.
I przed świętami,
Łeb mu ucięli.
Bajka jest stara,
Morał zaś nowy.
Zachowaj godność,
Nie tracąc głowy.
Komentarze (4)
A już myślał o niedzieli :)
Ładnie ubrałeś w słowa to stare przysłowie :)
Pozdrawiam serdecznie.
:))))dobre :)
Jak zwykle kogut
tak się urządził
że tylko do Świąt
kurnikiem rządził:)
Pozdrawiam:)
No i powstał piękny, ptasi wiersz.