Kolejny zwykły dzień...
Nazbierałam dzisiaj kwiatów na letnią
sukienkę
Nazbierałam dzisiaj kwiatów we włosy je
wepnę
I coraz bardziej jestem niecierpliwa
I coraz bardziej jestem niespokojna
Bo zbliża się już wieczór
A ciebie nie ma na drodze
Prowadzącej do mojego domu
Może to próżność może to grzech
Ubierać się w najlepszy uśmiech
Kiedy nawet nie wiem gdzie jesteś
Raz po raz wygładzam ręką kwiaty
Zraszam je łzami
Przecież zwiędnięte nie będą
Już takie ładne
Świt już podchodzi do okien
Ze zdziwieniem wita mnie
Siedzącą przy stole
Kwiaty we włosach straciły swój blask
Sukienka wygląda smutniej ode mnie
Zakreślam kolejną datę w kalendarzu
I wchodzę w codzienność w zwykłej
koszuli
Znalazłam ją na twojej półce...
Z szuflady zapomnianych już dawno wierszy...

Cestlavie

Komentarze (1)
On kiedyś znowu się pojawi.