kolka
wigilia;
wiatr smaga
ulicznego dziada,
idę chyląc czoło -
nie jest mi wesoło.
Bóg się rodzi
oswobodzi...
dziad znika za rogiem
/podąża za Bogiem/
a mnie ledwo niosą nogi -
ściska ból złowrogi...
kolędę "tra la la la"
taksiarz intonuje,
a ja wracam ze szpitala -
nie tęgo się czuję...
w domu blask choineczek,
żonka i koteczek
i nagle błyska myśl,
tej myśli świadomy nie byłem -
w szpitalu, konkretnie DZIŚ
kamień nerkowy urodziłem!!!
.........
Wesołych Świąt Siostry Poetki i Bracia Poeci! :) (dla wszystkich - z bólem czy bez)
Komentarze (16)
OOO to musiało boleć. :)