Komar
komu wierzyć
gwieździe która jest a później nagle jej
nie ma
nocy która wypełnia mój pokój a nagle
zamienia się w dzień
bańce mydlanej która znika tak po prostu
bez do widzenia
komar siada na moim policzku
wbija się
pobiera mi krew
a ja wygryzam się znów od środka
bo znów ktoś zagłusza mi sen
autor
nieistotny dysonans...
Dodano: 2006-08-23 09:50:37
Ten wiersz przeczytano 531 razy
Oddanych głosów: 5
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.